W skrócie to nauka robienia właściwych rzeczy we właściwym czasie, zgodnie ze zmianami zachodzącymi w przyrodzie, na przykład porami roku. W krajach takich jak Polska zima może być bardzo ostra, a lato upalne. Jeśli nie dostosujemy stylu życia do tych zmian, ciało może popaść w tzw. nierównowagę. Chronobiologia skupia się na Czujesz haos w swoim umyśle? 2011-12-16 22:00:04; Pracujesz nad swoim ciałem? ♥ 2011-11-26 19:49:20; Umiesz poruszać swoim ciałem, tylko siłą umysłu? 2021-08-09 16:51:56; Co zrobicie z swoim ciałem po śmierci? 2017-12-10 17:32:57; Potraficie robić dziwne rzeczy ze swoim ciałem? 2009-12-29 21:35:10; Masz problemy ze swoim ciałem Czy identyfikujesz się ze swoim ciałem? 2011-11-20 12:13:29; Co próbujesz zrobić ze swoim ciałem? 2010-05-07 13:24:53; Czy masz problemy ze swoim ciałem? 2010-01-16 18:58:44; Pracujesz nad swoim ciałem? ♥ 2011-11-26 19:49:20; Potraficie robić dziwne rzeczy ze swoim ciałem? 2009-12-29 21:35:10; Umiesz poruszać swoim ciałem, tylko Łukasz Fraś "LUQO ART" ma 32 lata i pochodzi z miejscowości Zator k. Krakowa. Można nazwać go tancerzem, choć to zdecydowanie za mało. . Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ale nie spodziewała się po ludziach takich Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało... Marina Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało i pozwolić ludziom robić z nim co zechcą. Projekt pod nazwą ”Rhythm 0” okazał się ryzykownym eksperymentem… Polegał na tym, że artystka stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra... 8 reakcji naszego organizmu, które możesz nauczyć się kontrolować. Zobacz co potrafi Twoje ciałoMyślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w... Myślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w niewielkim stopniu za sprawą kilku przydatnych trików. Oto 8 sposobów na kontrolowanie reakcji naszego organizmu. Przydadzą się one w wielu niezręcznych, niewygodnych, a nawet bolesnych sytuacjach. 1. Podmuchaj kciuka aby... Aktorka, Paulina Holtz demaskuje fałszywą rzeczywistość jaką stwarzają dziewczyny z Instagrama: Aktorka, znana z roli w Blogerka pokazała jak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Fit-matki oburzone „jak się leży i żre pączki to tak jest”Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że... Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że i tak było warto. Kobieta odważnie pokazuje ciało po ciąży. Problem w tym, że inne Insta-mamy zamiast pogratulować odwagi i pochwalić zdjęcia… naśmiewają się z megan. „Próbujecie oszukać rzeczywistość” –... Tak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Wspaniale. Nie musimy wstydzić się własnego ciała!Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem... Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem każde ciało jest inne i każde potrzebuje więcej czasu na powrót do formy sprzed ciąży. Niech te zdjęcia przestaną wreszcie szokować. Doszło do tego, że kobiety przestały się pokazywać,... Irytująca Syrenka – Historia prawdziwa Kiedy ogoliłaś całe ciało Kasia to 19-latka, która w ostatnim czasie została werbalnie zaatakowana w sklepie przez dorosłego mężczyznę. Nieznajomy 40-latek wyzwał ją od „grubasek” i wypiął w jej kierunku pośladki, krytykując wygląd dziewczyny. Nastolatka opowiedziała o wszystkim w nagraniu na TikToku, które ma dziś ponad milion wyświetleń. „Sytuacja, która spotkała naszą bohaterkę, wychodzi daleko poza komentowanie wyglądu. Fat shaming jest tu jedynie tłem tego, co się stało” – podkreśla w rozmowie z Hello Zdrowie psycholożka Karla Orban. Kiedy rozmawiam z Kasią, mija kilka miesięcy od traumatycznego zdarzenia, o którym opowiedziała na swoim profilu na TikToku. Dziewczyna od lat zmaga się z otyłością, więc do świata, w którym gloryfikuje się rozmiar 0, nie pasuje. „Powiedział, że jestem gruba, pytał, czy 'jeszcze się nie nażarłam’ i że nie ma szacunku do takich osób jak ja” – relacjonuje na wideo nastolatka. Na tym agresja nieznajomego się nie skończyła. Po werbalnym ataku mężczyzna wypiął się, wskazując na swoje pośladki w geście pogardy. W trakcie rozmowy ze mną Kasia jest wesoła i spokojna, jednak w momencie nagrywania wideo była roztrzęsiona i ze łzami w oczach opowiadała o tym, co się stało. Jak mówi mi teraz, do szkoły tego dnia już nie dotarła. Ewa Wojciechowska: „Bądźcie mili dla innych i dla siebie, nie bodyshamingujcie, bo nie znacie drugiej osoby” – napisałaś na swoim profilu na TikToku pod wideo, na którym opowiadasz o sytuacji ze sklepu. Widać, że wciąż nie mogłaś się uspokoić. Katarzyna Czapraga: Nagrałam to wideo jakieś pół godziny po całym zdarzeniu i widać na nim całą paletę emocji, jakie mną targały. Byłam w szoku, nie wiedziałam do końca, o co chodzi i dlaczego to wszystko w ogóle się wydarzyło. Próbowałam zrozumieć motywację tego mężczyzny, ale do dzisiaj nie znam odpowiedzi. Bardzo mocno mnie to dotknęło i rozbiło cały dzień. Nie poszłam przez to do szkoły, bo ta sytuacja mnie przerosła. Ktoś zareagował w sklepie na zachowanie tego mężczyzny? Wszystko działo się przy kasie i kasjerka była zakłopotana, ponieważ wybuchłam płaczem. Widziała, że coś się dzieje, ale nie zareagowała. W sklepie było też kilka osób, więc ktoś z pewnością wszystko słyszał. Nikt jednak nie wyciągnął do mnie ręki, byłam zdana jedynie na siebie. A szkoda, bo chciałabym, żeby ktoś mnie wtedy wsparł. Ten mężczyzna również widział moją reakcję, ale odszedł niewzruszony. Bardzo mi przykro, że musiałaś przez to przejść. Na szczęście tego samego dnia miałam wizytę u mojej psychoterapeutki. Terapia od razu podniosła mnie na duchu, pozwoliła ochłonąć i spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy – z perspektywy mnie jako silniejszej osoby. Wiem z doświadczenia, że bycie niemiłą osobą jest taką formą skorupy i pełni funkcję ochronną. Nie lubię wspominać tego czasu w moim życiu, ale sama chowałam się za taką skorupą ukształtowaną z niemiłych uwag i dystansowania się od innych osób. To było moją tarczą, by nikt nie mógł mnie zranić lub zasiać ziarna nienawiści do samej siebie, co niestety nie spełniło swojej funkcji. Być może ten mężczyzna też przeżywa coś podobnego i w taki sposób próbuje się dowartościować. Na pewno jednak już mnie to nie obchodzi. Ułożyłam sobie w głowie całą tę sytuację i wiem, że jego słowa nie są częścią mnie. Nawet nie wiem, jak miał na imię. On też nie wie, jak ja mam. Dzisiaj jestem jedynie w szoku, że moje wideo wciąż jest wyświetlane. Katarzyna Czapraga / fot. archiwum prywatne I osiągnęło bardzo wysokie zasięgi! Zostało odtworzone milion razy, a pod nim masz ponad 121 tys. polubień i ponad 9 tysięcy komentarzy ze słowami wsparcia. Jak czujesz się z tym, że dotarłaś ze swoim przekazem do tylu osób? Nie spodziewałam się, że ten TikTok tak wybuchnie, ale to jest właśnie magia tej aplikacji. Otrzymałam też mnóstwo miłych wiadomości. Z jedną osobą nawet spotkałam się niedawno, bo zawiązała się między nami więź. Wiele osób pisało też do mnie, żebym pokazała swoją drogę do zdrowia, by być w tym razem, co zaowocowało większą liczbą publikowanych przeze mnie TikToków. Pokazuję, jak wygląda mój dzień i co jem. Co prawda z systematycznością u mnie teraz było trudno, ponieważ uczyłam się do matury, ale staram się poszerzać ten temat. Opublikowałam to wideo, ponieważ wiem, jak może pomóc innym. Wcześniej widziałam kilka filmików innych osób, które opowiadały za pomocą mediów społecznościowych o tym, jak doznawały body shamingu. Dawało mi to poczucie, że nie jestem sama z tym problemem, dlatego po wszystkim uznałam, że muszę podzielić się tym, przez co przeszłam. Kropla do kropli i może coś zacznie się zmieniać. Po moim wideo kilka osób podzieliło się ze mną podobnymi historiami. Pisały mi o tym, jak musiały stawić czoła wyzywaniu w szkole lub kiedy ktoś obcy rzucał im niemiłe uwagi dotyczące wyglądu. Często przydarzają ci się takie sytuacje, że ktoś cię obraża? Niestety cały czas walczę z fat shamingiem, a kiedy byłam młodsza, zdarzało się to notorycznie. Moi rówieśnicy potrafili być dla mnie bardzo niemili, co jest dość okrutne, ponieważ w tamtym czasie nie byłam otyła. Ostatnio patrzyłam na swoje zdjęcia z dzieciństwa i odkryłam, że nie różniłam się znacząco od moich rówieśników. Mam żal, że myślałam wtedy o sobie jak o okropnej i ohydnej osobie. Było to niestety spowodowane wieloma komentarzami pod moim adresem. Jeden chłopak potrafił obrażać mnie na placu zabaw nawet przy mojej mamie. Nazywał mnie „pasztetem”, „grubaską” itp. Ostatnio odnowiłam znajomość z kolegą, do którego przez wiele lat miałam uraz, ponieważ w szkole podstawowej zostałam przez niego obrażona ze względu na wygląd. Dzisiaj, po wielu latach, on w ogóle nie pamięta takiej sytuacji, a we mnie to gdzieś zostało. I to jest chyba najgorsze w tym wszystkim, że często oprawca rzuca słowami, których później nawet nie pamięta, a druga osoba po latach wciąż to przepracowuje. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką przykrość sprawiają takie słowa. Wachlarz powodów do krytykowania jest szeroki. Sama dostawałam również uwagi odnośnie do całego mojego ciała. Słyszałam, że mam przykładowo za małe usta albo nie takie brwi jak powinnam mieć. Te wszystkie przykre słowa były małymi ciosami, przez które coś, co w sobie lubiłam, stawało się moim kompleksem. Notorycznie też pod moimi filmami na TikToku dostaję porady à propos mojego sposobu odżywiania. Wierzę, że są osoby, które chcą dobrze, ale niektórzy pod płaszczykiem troski udzielają mi rad, nie słuchając tego, co mówię. Niektóre z tych osób na siłę próbują mnie uszczęśliwić – potocznie mówiąc – wciskając mi jakąś konkretną dietę czy sposób na magiczne schudnięcie. Nie zastanawiają się nawet nad tym, jak to wygląda z mojej perspektywy. Teraz jestem pod opieką dietetyka, ale wcześniej próbowałam kilku diet na własną rękę, żeby schudnąć. Niestety u osób z zaburzeniami odżywiania mogą one te zaburzenia pogłębić. I tak było u mnie. Nie myślałam wtedy o tym, by cieszyć się jedzeniem, czy o tym, że jestem na drodze do schudnięcia. Obsesyjnie liczyłam kalorie. Teraz niektórzy potrafią mi również wytknąć to, że nie powinnam jeść tego, co sobie przygotowałam. Co jest paradoksem, ponieważ korzystam z diety przygotowanej przez moją dietetyczkę. Z pewnością próbują cię „jedynie zmotywować”… Zawstydzanie i wyśmiewanie osób ze względu na ich wagę absolutnie nie działa na motywację. Takie zachowanie, jak rzucanie mimochodem komentarzy o czyimś wyglądzie, nie powinno być tolerowane. Otyłość nie jest wolnym wyborem człowieka i co innego, kiedy bliscy nam ludzie pytają co się dzieje i oferują konkretną pomoc, jak np. numer do specjalisty. Rzucenie jakiejś uwagi i stygmatyzację trudno nazwać motywacją. To komentarze wypowiadane jedynie po to, by ukłuć. I niestety rzeczywiście to boli. Widziałam, że zrobiłaś sobie specjalne pudełko pierwszej pomocy na mental break day? Zdradzisz, co do niego włożyłaś? Na pomysł stworzenia pudełka wpadłam, ponieważ widziałam podobne rzeczy w social mediach. Włożyłam do niego rzeczy, które pomagają mi poczuć się trochę lepiej, kiedy mam zły dzień. Znajdziemy w nim różaniec, ponieważ jestem osobą wierzącą. Jest też mały pluszak, który dostałam na urodziny od koleżanki, batonik, kolorowanka i kredki, ale nie tylko. Miałam w swoim życiu epizody depresyjne i obecnie jestem w trakcie terapii, więc wiem, jak w takim stanie trudno jest zrobić cokolwiek, nawet się umyć. W moim pudełku znalazły się więc też gumy do żucia i chusteczki nawilżające, żeby choć w najmniejszym stopniu zadbać o świeżość. I błyszczyk, bo kocham błyszczyki. Niestety to pudełko powstało dopiero po sytuacji z mężczyzną ze sklepu. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Mama Estabiom Mama, Suplement diety, 20 kapsułek 28,39 zł Good Aging, Beauty WIMIN Zdrowy blask, 30 kaps. 59,00 zł Zdrowie umysłu Good Sleep from Plants 60 kaps. wegański 45,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu Less Stress from Plants 60 kaps. wegański 60,00 zł 90,00 zł Zdrowie umysłu WIMIN Głębokie skupienie, 30 kaps. 79,00 zł Katarzyna Czapraga Otyłość nie jest wolnym wyborem człowieka i co innego, kiedy bliscy nam ludzie pytają, co się dzieje i oferują konkretną pomoc, jak np. numer do specjalisty. Rzucenie uwagi i stygmatyzację trudno nazwać motywacją. To komentarze wypowiadane jedynie po to, by ukłuć. I niestety rzeczywiście to boli Ten mężczyzna skrytykował cię, nie wiedząc nawet, jaka jesteś. A jaka jest prawdziwa Kasia? Jestem na pewno bardzo wrażliwą osobą. Kiedyś wydawało mi się, że to moja wada, jednak teraz coraz częściej myślę, że to jedna z moich wielu zalet. To, co w sobie lubię, to to, że jestem też bardzo empatyczna, choć często stawiam dobro innych ponad swoje. I przede wszystkim walczę, nie stoję w miejscu, ale staram się iść do przodu. I kocham kwiaty. Wcześniej nie miałam ręki do roślin, więc moim pierwszym kwiatkiem był kaktus. Postawiłam sobie za cel, żeby go oswoić, by wytrzymał ze mną jak najdłużej. Teraz mam więcej roślin i wszystkie mają imiona. Myślę sobie, że to piękna metafora twojej przemiany. Co poradziłabyś innym osobom, które znalazły się w podobnej sytuacji jak ta ze sklepu? Od kiedy zaczęłam chodzić na terapię, to każdemu ją polecam. Pomoc specjalisty bardzo zmienia życie, wzmacnia i pomaga spojrzeć szerzej na pewne sytuacje. Bardzo często mamy do czynienia z dyskryminacją, stygmatyzacją i brakiem szacunku. Otaczajmy się więc dobrymi ludźmi, od których będziemy mogli czerpać siłę. Polecam też każdemu znaleźć coś, co lubi robić, co uspokaja, bo w kryzysowych sytuacjach warto się tym zająć. Zaraz po sytuacji ze sklepu miałam napad, ponieważ choruję też na kompulsywne objadanie się. Jedzenie, które sobie kupiłam na ten dzień do szkoły, bardzo szybko zjadłam. Teraz w takiej sytuacji dałabym sobie chwilę na refleksję. Wyszłabym na spacer z moim psem albo wyciągnęła kolorowankę i malowała. Ważne też, by polubić się takim, jakim się jest. Sama jestem jeszcze na tej drodze. Myślę, że kiedyś to było takie dwadzieścia, teraz jest to osiemdziesiąt procent, ale zbliżam się do akceptowania siebie w stu procentach. I tych stu procent życzę wszystkim, którzy mają podobne doświadczenia jak ja. Zjawisko fat shamingu komentuje dla HelloZdrowie Karla Orban, psycholożka. Ewa Wojciechowska: Co siedzi w ludziach, że tak bardzo lubią krytykować czyjś wygląd? Karla Orban: Tak naprawdę ilu komentujących, tyle jest powodów. Najczęstszym z nich jest lęk, w tym, paradoksalnie, lęk przed oceną i odrzuceniem. Można na to popatrzeć w kontekście „obrony przez atak”: krytykowanie daje złudzenie siły, przewagi, a także pozwala rozładować napięcie i frustrację niezwiązaną z osobą atakowaną. Niektórzy racjonalizują swoje zachowanie – w szczególności jeśli mówimy o fat shamingu – troską o czyjeś zdrowie. Nie jest to jednak do końca prawda: stygmatyzacja i przemoc zdecydowanie częściej dotykają osób z nadwagą niż palących papierosy. Tym drugim w przestrzeni publicznej mało kto zwraca uwagę, że ryzykują zdrowiem. Sytuacja, która spotkała naszą bohaterkę, wychodzi jednak daleko poza komentowanie wyglądu. Fat shaming jest tu jedynie tłem tego, co się stało. Jeśli ktoś zostaje zaatakowany werbalnie czy fizycznie z powodu swojego wyglądu, przynależności kulturowej, koloru skóry – należy to nazwać wprost: aktem agresji, przemocą. Równocześnie przemoc jest bezpośrednim efektem stygmatyzacji, z jaką mamy do czynienia od lat. Otyłości przypisuje się różne cechy: brak kontroli, sprawczości, umiarkowania. Rozwijamy się jako społeczeństwo na tyle, by protestować, gdy uproszczenia i uogólnienia dotykają np. kobiet („słabsza płeć” itp.), a wciąż duże przyzwolenie ma etykietowanie z powodu wyglądu. To przyzwolenie jest zielonym światłem do coraz większej agresji. Zastanawia mnie to poczucie bezkarności. Osoba, która zachowuje się w taki sposób jak mężczyzna ze sklepu, powinna spodziewać się tego, że poniesie z tego powodu jakieś konsekwencje. Niestety istnieje bardzo niska reakcja społeczna na takie wydarzenia. Tworzymy mikroklimat przyjazny przemocy. I to zachęca do tego, żeby posuwać się dalej i dalej. Rośnie zobojętnienie, również na emocje okazywane w przestrzeni publicznej. „Nie wtrącamy się”, widząc płaczące dziecko, zagubioną osobę starszą, roztrzęsionego dorosłego. Coraz częściej przestajemy reagować na siebie nawzajem. Co musiałoby się zmienić, żeby takie zachowanie przestało być akceptowane? Jeżeli nie zmienimy klimatu społecznego, który mamy wokół ciała, bardzo trudno będzie nam oczekiwać, że takie akty agresji nie będą się powtarzać. Bezpieczeństwo nie powinno być przywilejem. Przeciwnikom ruchu ciałopozytywności, którego głównym postulatem jest akceptacja ciała takiego, jakim jest, trudno jest zrozumieć, że to właśnie akceptacja daje najlepszą bazę do wprowadzania długoterminowych zmian w stylu życia. Po pierwsze dlatego, że rosnąca presja na szczupłą sylwetkę udziela się coraz młodszym dzieciom, prowadząc do spirali restrykcyjnych diet i efektu jojo, a w konsekwencji rozregulowania metabolizmu i coraz większego odsetka osób z nadwagą i otyłością. Po drugie, osoba, która chce zgubić zbędne kilogramy, osiągnie trwalszy efekt, gdy będzie odczuwała mniej stresu (co przekłada się bezpośrednio na gospodarkę hormonalną organizmu) i więcej poczucia kompetencji oraz sprawczości, gdy postrzega swoje ciało jako zdolne do działania i wystarczająco dobre. Wzrasta wówczas prawdopodobieństwo, że zgłosi się po pomoc do lekarza, dietetyka, trenera; pójdzie na basen czy siłownię. Obecnie to właśnie obawa przed oceną i wstyd są najsilniejszymi barierami w dostępie do opieki zdrowotnej czy obiektów sportowych. Karla Orban, psycholożka Mikroagresja, której doświadczamy w postaci wielu różnych komentarzy, ataków od osób wirtualnych, może być równie traumatyczna i wywołująca podobne efekty jak atak bezpośredni Co by pani poradziła osobom, które doświadczają podobnych sytuacji jak Kasia? Gdy zostaje naruszona przestrzeń osobista i zagrożone jest nasze bezpieczeństwo, nie obawiajmy się stanowczej reakcji, w tym również wezwania policji. Sytuacja przemocowa może eskalować bardzo szybko, zagrażając bezpieczeństwu. Kiedy stajemy się obiektem przemocy, bardzo trudno jest się bronić. Często przechodzimy w stan zamrożenia, fizycznego i emocjonalnego znieruchomienia, w którym reagowanie wydaje się niemożliwe. Czujemy, że nie możemy nic powiedzieć, nic zrobić. Ten brak reakcji, o który często oskarża się osoby dotknięte przemocą, jest po prostu fizjologiczną reakcją organizmu. Prośmy o pomoc świadków zdarzenia, najlepiej zwracając się do nich bezpośrednio (Czy pan w niebieskiej koszuli mógłby stanąć obok mnie, boję się o swoje bezpieczeństwo?; Proszę panią w białej sukience o wezwanie ochrony/policji). Agresja eskaluje, nie możemy zatem akceptować żadnej z jej form. Niemniej ważne jest to, co zrobimy dla siebie już po tej sytuacji. Pozwólmy sobie na odreagowanie: płacz, rozmowę z kimś bliskim, szukanie wspólnoty. Jeśli czujemy, że nie chcemy zostać sami, idźmy za tą potrzebą, dzwoniąc do przyjaciela czy rodziny. Nie obawiajmy się sięgania po pomoc specjalistyczną, psychologiczną i psychoterapeutyczną. Przemoc jest zjawiskiem, które może wyzwalać w nas traumę. Nikt nie musi cierpieć w samotności. To tyczy się również przestrzeni internetowej? Dziś internet jest miejscem, w którym zjawisko fat shamingu jest najbardziej rozpowszechnione. Mikroagresja, której doświadczamy w postaci wielu różnych komentarzy, ataków od osób wirtualnych, może być równie traumatyczna i wywołująca podobne efekty jak atak bezpośredni. Nie możemy różnicować i mówić, że przemoc wirtualna jest w jakiś sposób mniej szkodliwa, zwłaszcza że toruje drogę atakom w świecie offline. Po drugiej stronie komputera znajduje się w końcu prawdziwa osoba, a jej emocje są jak najbardziej rzeczywiste. Karla Orban — psycholożka, certyfikowana specjalistka perinatalnego zdrowia psychicznego (PMH-C). Szkoli się w czteroletniej szkole psychoterapii systemowej. Od ponad dekady wspiera dzieci, rodziców i nauczycieli. Autorka książki „Żłobek, babcia, niania czy ja sama?”, w której z empatią przygląda się różnym formom opieki nad dziećmi, adaptacji oraz budowania relacji z opiekunami własnych maluchów. Absolwentka szkolenia Rodzicielstwo Bliskości dla Profesjonalistów I i II stopnia, koordynatorka Postpartum Support International na Polskę. Czerpie z teorii więzi, Terapii Akceptacji i Zaangażowania oraz Porozumienia Bez Przemocy Zobacz także fot. Adobe Stock Masz szlaban! Rozumiesz? – krzyknąłem do Agaty, ale ona tylko wzruszyła ramionami i z bezczelnym wyrazem twarzy oznajmiła, że nic mi do tego. – Mama mi pozwoliła. Śpię u Gośki, będę rano. Cześć – nawet nie czekała na moją reakcję, tylko wyszła z domu na imprezę. W pierwszym odruchu chciałem za nią biec i kazać wracać, ale stwierdziłem, że nie ma sensu robić przedstawienia dla sąsiadów. Zresztą, czy to by coś dało? Przecież nawet nie dałbym rady sprowadzić na siłę szesnastoletniej pannicy do domu. Tylko bym się ośmieszył. Ale nie mogłem też tego tak zostawić. Gdybym to zrobił, straciłbym u córki resztki autorytetu… – Naprawdę myślisz, że go masz? – zapytała żona, kiedy wszystko jej opowiedziałem. – A ty uważasz, że na wszystko powinniśmy jej pozwalać?! – rzuciłem wściekły. – A co dadzą te twoje zakazy? – Jeśli będziemy w nich zgodni… – To bez znaczenia. Ona zrobi i tak po swojemu. W takim jest wieku. Dlatego powinniśmy jej pozwalać na te rzeczy, które nie rodzą zbyt dużych zagrożeń. A zakazywać tych naprawdę niebezpiecznych. Za bardzo rozpieszczona córka Niby to, co mówiła Zosia, brzmiało sensownie. Tylko że ona sama nie potrafiła powiedzieć, co jest niebezpieczne, gdzie ustanowić tę granicę. Bo gdy porozmawialiśmy o tym dokładniej, to wychodziło na to, że moglibyśmy Agacie zakazać tylko i wyłącznie mordowania i prostytuowania się! Wszystko inne mieściło się w granicach tego, na co Zosia właściwie by przystała! Nie potrafiłem się pogodzić z takim modelem wychowania. Sam w dzieciństwie byłem traktowany z miłością, ale w razie potrzeby również w miarę surowo. Nie doświadczyłem żadnych większych luksusów i uważam, że wyszło mi to na dobre. Tak też starałem się wychowywać Agatę. Zosia zawsze trochę bardziej ją rozpieszczała, lecz ja kontrolowałem sytuację i nie dopuszczałem, żeby przekroczyła pewne granice. Naprawdę wydawało mi się, że mam u córki duży autorytet. Ba, byłem wręcz pewien, że nie tylko bardziej mnie poważa, ale również mocniej kocha, niż starającą się jej dogadzać i ustępować Zosię. Nie wiem, czy moja żona także to czuła. I czy postanowiła jeszcze bardziej ulegać zachciankom Agaty po to, aby tym rozpaczliwym gestem zyskać więcej miłości. Osobiście podejrzewałem, że Zośka po prostu chce mi zrobić na złość. A ponieważ od jakiegoś czasu nie układało się między nami, takie przypuszczenia były jak najbardziej uzasadnione… Tak oto moje małżeństwo powoli się rozpadało, traciłem kontakt z córką i nic z tym nie mogłem zrobić. Byłem zwyczajnie bezradny. I to bolało mnie najbardziej. Pędziłem przez miasto, ignorując wszystkie znaki Tego wieczoru, gdy Agata wyszła bez mojego pozwolenia na imprezę, długo siedziałem przed telewizorem… Obudził mnie dźwięk telefonu. Półprzytomny zobaczyłem, że już prawie druga w nocy. Zerknąłem na wyświetlacz komórki. Dzwoniła Agata. – Tato, pomóż mi – głos miała bełkotliwy, półprzytomny, wystraszony; ale nie jak pijana osoba, tylko jak ktoś, kto mówi jakby resztką świadomości. – Agata, co się stało?! Córeczko! – Pomóż mi, proszę! Nie wiem, co się ze mną dzieję… Chyba coś mi… – Gdzie jesteś, córeczko?! – Reduty 6, mieszkania 15… Tato, pośpiesz się, bo oni mnie… – Halo?! Halo!!! Agata! Połączenie zostało przerwane. Błyskawicznie wciągnąłem buty, narzuciłem kurtkę. Moja szamotanina w przedpokoju obudziła żonę. – Co się stało? Gdzie ty jedziesz?!– Agata jest w niebezpieczeństwie! – Coś ci się przyśniło. Chodź spać… Ale nie słuchałem jej już. Po schodach zbiegłem jak wariat, dopadłem samochodu. Pędziłem przez miasto ponad sto na godzinę, tylko trochę zwalniając na światłach. W pewnej chwili usłyszałem za sobą wycie syreny radiowozu, ale olałem to. Bloki na Reduty były świetnie oświetlone i oznakowane, dlatego bez zbędnego szukania, od razu zatrzymałem się pod właściwym. Wyskoczyłem z auta, dobiegłem do drzwi klatki schodowej. Miałem szczęście, bo były otwarte… Numer piętnaście znajdował się na czwartym piętrze, dlatego kiedy stanąłem pod drzwiami, dyszałem jak stary parowóz. Przez dłuższą chwilę wciskałem przycisk dzwonka. Wreszcie otworzył mi jakiś półprzytomny nastolatek. – Co jest, ojciec? – wybełkotał. Odepchnąłem go i wpadłem do środka. W jaskrawo oświetlonym pokoju, na kanapie, łóżku, podłodze, leżały pary półnagich nastolatków. Błyskawicznie zrzuciłem dwóch chłopaków z rozebranych koleżanek. Pod drugim z nich znalazłem Agatę. Nie miała na sobie spodni. Ani majtek. Jej bluzka była rozpięta, piersi na wierzchu, stanik zwisał jej z ramienia. Chyba w ogóle mnie nie poznawała, bo cały czas się tylko głupkowato uśmiechała. Tymczasem chłopak, którego z niej zrzuciłem, podniósł się i „wystartował” do mnie. Był mniejszy i nawalony, więc jednym ciosem posłałem go do przedpokoju. Pozostali zerwali się z miejsc, podskoczyli do mnie, chcieli się na mnie rzucić w kilku. Ale portki plątały im się w kostkach, byli pijani, zataczali się. Zaliczyli ode mnie kilka ciosów, potem nie mieli już odwagi wstać z podłogi. Jeden z policjantów też miał nastoletnią córkę Wtedy do mieszkania wpadli z hukiem dwaj policjanci. Ja byłem jednak tak rozjuszony, że chwyciłem pierwsze krzesło i machnąłem nim, tak żeby nikt się do mnie nie mógł zbliżyć. Policjanci wyciągnęli broń i wycelowali we mnie. Wtedy wrócił nastolatek, który oberwał ode mnie pierwszy. – Aresztujcie go! Chciał nas zabić! – Oni im coś dodali i chcieli te dziewczyny zgwałcić! Tu jest moja córka – odezwałem się, wskazując na Agatę. – Nieprawda! One… same chciały! Policjanci stali przez chwilę niepewni, czyja wersja jest prawdziwa. W końcu chyba jednak dało im do myślenia to, że facet ucieka przed nimi przez pół miasta nie po to, żeby wpaść na jakąś imprezę i dać w mordę paru nastolatkom. Dlatego jeden schylił się nad najbliższą z nagich dziewczyn i zajrzał jej głęboko w oczy. – Gość mówi prawdę – rzucił po chwili do swojego partnera. – Coś dostały. – No to panowie będą dorastać poza domkiem. Za próbę gwałtu – dodał drugi. To oświadczenie przeraziło imprezowiczów. Któryś chciał minąć policjantów i uciekać, ale stanął jak wryty przed lufą pistoletu. Drugi rzucił się do okna lecz zatrzymał się w pół drogi, kiedy zobaczył, że jest na czwartym piętrze. Wtedy jeden z policjantów rzucił do niego spokojnie: – Moja córka ma piętnaście lat. Jak zdecydujesz się wyskoczyć, to nawet się ucieszę. No dalej, masz szansę przeżyć. Może nawet dostaniesz jakiś ładny wózek inwalidzki… Boisz się? Mam ci pomóc? Nastolatek spojrzał na niego z przerażeniem, bo wyraz twarzy policjanta jednoznacznie wskazywał na to, że nie miałby dla niego litości. To zrobiło wrażenie na pozostałych. Spokojnie pozwolili się skuć. W tym czasie próbowałem namierzyć rodziców pozostałych dziewczyn, żeby ich zawiadomić o wszystkim. Nie było to proste, bo wszystkie były półprzytomne. Ale każda miała przy sobie komórkę, gdzie zwykle w ostatnio wybieranych numerach, znalazłem jakąś „mamę” czy „tatę”… Zrozumiała, że moja kontrola jest uzasadniona Agata nic nie pamiętała. Nawet tego, że zadzwoniła do mnie z prośbą o pomoc. O wszystkim dowiedziała się dopiero od Zośki. Potem przepłakaliśmy wspólnie kilka godzin. Zośka mnie przepraszała, brała na siebie całą winę. Musiałem ją uspokajać, mówić, że to też jest trochę moja wina, ale ona nie dawała mi dojść do głosu. Nocna szarża w asyście policji nie miała dla mnie negatywnych konsekwencji. Policjanci napisali w raporcie, że po prostu dostali ode mnie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, i wspólnie pojechaliśmy mu zapobiec… Niemal miesiąc po tych wydarzeniach, Agata weszła po południu do pokoju. – Tato… – odezwała się cicho. – Tak? – Chcę iść ze znajomymi do pubu… Naprawdę porządni goście. Obiecuję, że nic nie będę piła. Mogę? – Co na to mama? – Nie wiem, nie pytałam jej. Chciałabym, żebyś ty się zgodził. Popatrzyłem z uśmiechem na córkę. – Możesz iść. Ale o jedenastej masz być z powrotem, bo inaczej szlaban! – pogroziłem jej palcem. – A koło dziewiątej puść jakiegoś SMS-a. Żebyśmy wiedzieli, że wszystko w porządku. – Jasne, tak zrobię, tato i… bardzo ci dziękuję. Jesteś super. Więcej listów do redakcji: „Nie kocham męża. Tęsknię za mężczyzną, z którym miałam romans przed ślubem. On jest ojcem mojego syna”„Wyparłem się córki, ale zrozumiałem swój błąd. Po 15 latach chcę odzyskać z nią kontakt, ale jej matka to utrudnia”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”

przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem